„Informacja zwrotna” – recenzja
Powrót do nałogu
Co robić, gdy znika syn? Szukać. Chwytać się wszelkich możliwych szans i szukać. Przy okazji można znaleźć samego siebie. Ale czy można sobie zaufać?
Jakub Żulczyk to jeden z najistotniejszych współczesnych pisarzy. To istotny głos w literaturze (także, kiedy wypowiada się nieliteracko, o czym świadczyć może pozew sądowy złożony przez kancelarię prezydenta), to jednak też – moim zdaniem – twórca nierówny. Potrafi w pomysłowy sposób błysnąć, jak zrobił to w „Ślepnąc od świateł”, które można odbierać jako „Lalkę” XXI wieku (z Wokulskim przebranżowionym na dealera narkotyków), ale ma na swoim koncie też dość chaotyczne i nijakie z mojej perspektywy „Radio Armageddon”. Poprzednia powieść pochodzącego z Nidzicy autora, eklektyczne gatunkowo „Czarne słońce”, choć miała w sobie (niestety) pewną dawkę profetyzmu, od strony czytelniczej była dość trudna, stąd byłem bardzo ciekawy, w którą stronę pójdzie autor przy najnowszej książce. Tym razem Żulczyk nieco pohamował swoją fantazję i zrezygnował z tematów nadprzyrodzonych. Powrócił do rozpsychologizowanej formy okołokryminalnej, w której moim, jako odbiorcy, zdaniem czuje się najlepiej. No i powrócił do nałogu – na szczęście tylko literacko.
Wojciech Waglewski śpiewał, że wszyscy muzycy to wojownicy. Kazik Staszewski, że wszyscy artyści to prostytutki, który to cytat niedawno odżył ze zwielokrotnioną siłą przy okazji politycznych fikołków jego kolegi po fachu – niegdysiejszego buntownika Jarocina. Dopełnieniem tych dwóch prawd jest jeszcze jedna kwestia. Nie jest jakąś wielką skrzętnie skrywaną tajemnicą, że środowisko artystyczne pije. Mniej lub bardziej, mniej niż kiedyś lub więcej niż kiedyś, ale odsetek dobrowolnych abstynentów w wolnych zawodach artystycznych jest statystycznie stosunkowo niski. A ani pisarze, ani tym bardziej muzycy rockowi raczej nigdy go nie zawyżali. Główny bohater „Informacji zwrotnej”, Marcin Kania, to alkoholik walczący z nałogiem. Napisał kiedyś utwór „Kocham Cię jak Rosję” (zbieżność tytułów z „Kocham Cię jak Irlandię” Kobranocki wydaje się nie być znacząca dla interpretacji, choć podobno „Kobra” i spółka mają pewne zasługi na polu boju). Kania żyje z jednego hitu. Niby jest zdolnym muzykiem, ale nie gra i nie komponuje, bo nie musi. Tantiemy z wielkiego hitu były sowite, dodatkowo pieniądze w porę zainwestował, więc konto jest cały czas pełne. No a skoro jest tak fajnie, lekko, łatwo i przyjemnie, to czemu się z tej okazji nie napić?
Powodów jest kilka i główny bohater je dobrze zna, więc się powstrzymuje. No, może czasem, jednego… Bo w końcu jest wolnym człowiekiem. Może. Kto mu zabroni? Sam przecież doszedł do tego miejsca, w którym jest. A doszedł do miejsca, w którym budzi się w mieszkaniu swojego syna, który znika bez śladu. Choć nie – pozostawia po sobie ślad w postaci zakrwawionych prześcieradeł. Co działo się poprzedniego dnia Kania nie pamięta. Upił się. Nasz bohater przeprowadza śledztwo. Nie jest to proste. Dziury w głowie, białe poalkoholowe plamy, inny obraz siebie w głowie niż w rzeczywistości – to nie są okoliczności sprzyjające. Tłem sensacyjnym powieści jest kwestia uwłaszczania kamienic. Sięganie po ten wątek nie jest niczym nowym, bo robiła to choćby Joanna Bonda w „Lampionach”, ale dość istotne może być to, że Żulczyk nakreśla aferę reprywatyzacyjną po zasięgnięciu opinii u Jana Śpiewaka, który sprawę zna od podszewki. Ale to nie jest książka o wyrzucaniu ludzi z ich mieszkań i paleniu ich żywcem, tylko o czymś znacznie gorszym. O największym oszustwie ludzkości – oszukiwaniu samego siebie.
Żulczyk stworzył kapitalne studium nałogu. Nienawiść, wypieranie, toksyczna relacja rodzinna, brak akceptacji – to składowe drinku Marcina Kani, który „w swoich najlepszych latach” potrafił w restauracji urżnąć się do nieprzytomności, zahaczając na chwilę o bar po drodze do toalety. A w tym wszystkim najbardziej dotkliwy jest wszechobecny brak akceptacji przekazywany z pokolenia na pokolenie jak zakaźny wirus.
Łukasz Wieliczko
Zapraszamy do wypożyczania:
https://katalog.mbp.olsztyn.pl/sowacgi.php?KatID=0&typ=record&001=Ursynow21003435
Zezwalamy na publikację recenzji w mediach.