Krótki przegląd kryminalny – recenzja

Kryminał to w tej chwili najbardziej płodny gatunek literacki w Polsce. Piszą wszyscy, na potęgę, bo kryminały się sprzedają (i wypożyczają). Poziom jest jednak zróżnicowany.

Przeczytałem ostatnio kilka kryminałów autorów nowych na polskim rynku tego typu literatury. I uczucia mam mieszane. Zacznijmy od Mieczysława Gorzki. Jego trylogia: „Martwy sad”, „Iluzja”, „Totentanz” przyciąga szatą graficzną i wysokimi ocenami na Lubimyczytać. Trochę to wszystko na wyrost. Klimat pan Mieczysław potrafił w tych książkach stworzyć świetny. Koszmar traumy z dzieciństwa powracający w snach, mroczne tajemnice małej podwrocławskiej miejscowości i jej historii – trzeba oddać autorowi, że to wszystko jest na tyle charakterystyczne, że zostaje w głowie nawet po lekturze. Tyle że dobry kryminał to nie tylko sama otoczka, a na innych płaszczyznach cykl powieści Gorzki trochę kuleje. Sposób zachowywania się i mówienia bohaterów a także ich ewolucja na przestrzeni kolejnych tomów pozostawiają wiele do życzenia, nie wspominając już o tym, że nikt by nie stracił na tym (a przyroda by zyskała), jeśli książki te byłyby krótsze. Widać, że autorowi pisanie sprawia satysfakcję, ale czasem warto się pohamować, by niebezpiecznie nie otrzeć się o grafomanię. Główny bohater trylogii, komisarz Marcin Zakrzewski, z każdą kolejną częścią ze zwykłego gliny wplątanego dość przypadkiem w trudną sprawę ewoluuje w nieśmiertelnego Jamesa Bonda. Realność wydarzeń, zwłaszcza w drugim i trzecim tomie, strzelaniny, helikoptery, szmery i bajery i nieodpowiedzialność głównego bohatera (jedzie na akcję, nikomu o tym nie mówiąc) są bardzo naiwne, by nie powiedzieć infantylne. Dość trudne w odbiorze są również dialogi między bohaterami i ich relacje. Jest w tej historii kilka momentów, w których bardzo sztuczne, płytkie dialogi prowadzą – zupełnie niespodziewanie – do sceny łóżkowej. Cóż… Któż odmówi polskiemu Bondowi? Moim zdaniem szkoda potencjału, który autor wygenerował swoją wyobraźnią. Więc… „Tak średnio, że tak powiem” – cytując internetowego klasyka. Ale wiele czytelniczych głosów jest zachwyconych.

Po Gorzce przyszedł czas na Przemysława Piotrowskiego i jego „Piętno”. Znowu – ósemka na Lubimyczytać i genialna, przykuwająca uwagę okładka (swoją drogą – drugi tom serii, „Sfora”, pod tym względem nie ustępuje). Zawartość nie jest zła, ale też nie porywa. Samo rozwiązanie wydaje się bliźniaczo (!) podobne do tego, jakie zastosował w fabule Gorzka (absolutnie nie sugeruję, że ktoś się na kimś wzorował, ale dość zabawne jest widzieć ten sam motyw w dwóch pozycjach, które wyszły w odstępie kilkunastu miesięcy). Te pozycje są do siebie w ogóle bardzo podobne. Igor Brudny to ta sama szkoła policyjnego bohatera co Marcin Zakrzewski – można ich nazwać literackimi braćmi. „Piętno” co prawda nie zieje taką naiwnością, ale mam wrażenie, że jest chyba troszkę słabsze pod względem stworzonego przez pisarza klimatu i języka. Niemniej jednak – warto dać Piotrowskiemu szansę. Ja po „Sforę” sięgnę, choć z pewną dozą nieufności.

Zdecydowanie najciekawszym z trzech nowo poznanych przez mnie „kryminalistów” jest Jacek Łukawski – człowiek dotychczas związany z fantastyką. Jego „Odmęt” mnie osobiście zaskoczył sposobem, w jaki jest napisany. Nie tyle samą fabułą (choć ta jest poprowadzona moim zdaniem do samego końca świetnie), ile didaskaliami. Nie każdemu przypadnie to do gustu, tego jestem pewien, bo narracja w dużej mierze budowana jest opisami – czy to świata przedstawionego, czy przemyśleń bohatera, ale ja akurat to lubię i kupuję. „Odmęt” ogólnie wyróżnia się realizmem. Nie mamy tu do czynienia z superbohaterstwem, więcej jest ludzkich błędów, ograniczeń i słabości, bohaterowie nie są superodpornymi twardzielami, lecz ludźmi pełnymi wad i kompleksów. Istotnym i trafnym zabiegiem jest wieloosobowa narracja. Być może z uwagi na jej zastosowanie zaskoczył mnie twist fabularny, choć patent zastosowany przez Łukawskiego nie jest superoryginalnym zabiegiem. Jasne, być może część opisów jest zbędnych, (kryminalne „Nad Niemnem” – mówią złośliwi), małe Chęciny, w których toczy się akcja, rozpisane są co do centymetra, a – patrząc z perspektywy finału – dałoby się odnaleźć pewne fabularne nieścisłości w przebiegu akcji, ale to i tak kawał dobrej kryminalnej literatury i ciekaw jestem, jak potoczy się dalej kryminalna ścieżka Łukawskiego. Zdecydowanie najbardziej spośród wspomnianego w tym tekście autorskiego tria.

Łukasz Wieliczko

Zapraszamy do wypożyczania:
„Martwy sad”, „Iluzja”, „Totentanz”
„Piętno”
„Odmęt”

Możesz również polubić…