„Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu Ciechowskim” – recenzja
„Tak, tak – to on”
Każdy, kto po raz pierwszy słyszy swój głos przez mikrofon, jest zdziwiony jego obcością. Bo w głowie słyszymy się inaczej. Podobnie jest z myśleniem o sobie. Inaczej myślimy o sobie sami, inaczej widzą nas inni. Któremu obrazowi jest bliżej prawdy? Które „ja”, to wewnętrzne czy peryferyjne, jest prawdziwsze? Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Tym trudniej jest w przypadku artystów, którzy przecież często świadomie kreują swój wizerunek.
Piotr Stelmach, pisząc o Grzegorzu Ciechowskim, dopuścił się pomysłowego zabiegu. Nie filtrował osoby Ciechowskiego przez siebie, nie opisał swojego Ciechowskiego, takim, jakim odbierał go on sam, ale oddał głos jego rodzinie, współpracownikom i kolegom po fachu. Ciechowskiego, być może najwybitniejszą z polskich indywidualności muzycznych, poznajemy tylko i wyłącznie na podstawie opinii i anegdot: jako zdolnego producenta i muzyka, wybitnego indywidualistę, wrażliwego myśliciela, ale też pewnego siebie lidera. Co jednak znamienne, wśród wszystkich wypowiedzi o obywatelu G.C. chyba najczęściej przewija się hasło „poeta” – „Ciechowski wielkim poetą był” i choćby wyciągnięty do tytułu cytat „lżejszy od fotografii” potwierdza, że słowem operował lider Republiki w sposób wybitny.
Ta książka to jednak nie tylko pomnik artysty, ale też zapis życia towarzyskiego tak płodnych dla polskiego rocka lat 80. i 90. Przewijają się we wspomnieniach (lub też sami wspominają) Zbigniew Hołdys, Jan Borysewicz, Wojciech Waglewski, Tomek Lipiński, Urszula ze Staszkiem Zybowskim i wielu innych przedstawicieli tamtej muzycznej ferajny – kolorowych ptaków przydających barw dość szarej rzeczywistości.
Postać obywatela G.C. odbija się w tych wspomnieniach jak w lustrze, a w zasadzie – z uwagi na mnogość wypowiedzi – w gabinecie luster. Niektóre obrazy Ciechowskiego zdają się do siebie nie przystawać, ale tylko na pozór. Bo czyż subtelny intelektualista nie może jednocześnie być, a raczej bywać, w zależności od sytuacji, wymagającym producentem lub cholerykiem? Te obrazy, dzięki różnym punktom widzenia, różnym lustrom, dopełniają się wzajemnie, co powoduje, że dzieło Stelmacha i jego rozmówców składają się na takie odbicie Grzegorza z Ciechowa, o którym sam mógłby chyba bez większych wątpliwości, a nawet z całą stanowczością, powiedzieć „Tak, tak – to ja”.
Łukasz Wieliczko
Książka dostępna w naszych zbiorach:
https://katalog.mbp.olsztyn.pl/sowacgi.php?KatID=0&typ=record&001=RzWO2018054067